Sięgając po Złamane pióro, w zasadzie nie wiedziałam, o czym będzie to książka. Okładka książki nie pozwoliła mi rozszyfrować, czego mogę się po niej spodziewać. Zwyczajowy opis fabuły na tyle okładki zastąpiły dwa intrygujące cytaty, a zdjęcie na przodzie pozostawia wyobraźni szerokie pole do popisu. Po pobieżnych oględzinach pewna byłam tylko jednego. To nie będzie banalna książka.
Emily właśnie skończyła studia. Sprzedaje mieszkanie w mieście i przeprowadza się na wieś do domu po dziadkach. Chce uciec od zgiełku i napisać swoją pierwszą książkę. Jej sąsiedztwo zamieszkują w zasadzie sami ludzie w podeszłym wieku. Jest jednak jeden mały wyjątek. Po drugiej stronie ulicy bowiem mieszka przystojny, sławny i bogaty architekt, Jacob, który od razu wkracza w życie dziewczyny i często wpada do nowej sąsiadki na kawę. Brzmi jak oklepany początek zwyczajnego romansu? Nic bardziej mylnego, bo relacja między bohaterami nie jest ani oklepana, ani zwyczajna.
"- Masz słabość do synonimów? - zapytał rozbawiony Jacob.- Raczej do własnych, unikalnych, bezprecedensowych i kameralnych skojarzeń - odwzajemniłam uśmiech. - Lubię słowa duże, niebezpieczne i przykre."
Narratorką w książce jest Emily. Dziewczyna stara odciąć się od swojej przyszłości, trzyma ją w sekrecie, którego zazdrośnie strzeże. Nie tylko nie chce ujawniać jej nowo poznanym osobom. Sama stara się o niej zapomnieć, przez co postać jej jest owiana tajemnicą. Emily ma bardzo charakterystyczną cechę - jako pisarka lubi bawić się słowami i trochę nadużywa synonimów. Początkowo trudno było mi się do tego przyzwyczaić, jednak z czasem zaakceptowałam to jako integralną część jej osobowości. Bohaterka czerpie inspiracje do książki z realnego życia, a efekty jej pracy możemy poznawać na kartach powieści. Obserwujemy to, jak rodzą się jej pomysły i jak nabierają kształtów, przeobrażając się w pełną niezwykłych stworzeń, fantastyczną opowieść o odwadze, miłości i odkupieniu win. Możemy nawet przeczytać sporą część dzieła, jakie rodzi się w jej głowie.
Z ogromną przyjemnością obserwowałam relację między Emily a Jacobem. Ich rozmowy często nie należały do łatwych. Dyskusje o moralności, wierze, poglądach na wiele spraw, były niemałym, ale bardzo pozytywnym, zaskoczeniem. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czytać takich dialogów. Między tą dwójką, wbrew woli dziewczyny, zaczyna rodzić się uczucie. Uczucie, do którego istnienia Emily nie chce się przyznać, bo nie wierzy, że na nie zasługuje. Kiedy Jacob napotyka z jej strony na mur, nie poddaje się, stara się go sforsować i walczyć o jej zaufanie. To mężczyzna, który z uporem dąży do celu. Jego postać od razu skradła moje serce.
Autorka, podobnie jak stworzona przez nią postać, lubi bawić się słowem i przy jego pomocy maluje wyjątkowe obrazy. W książce odnajdziecie wiele metafor, w które zaklęte są miejsca, odczucia i emocje. Wraz z bohaterką poczujecie deszcz na swojej skórze, szum traw na łące, zapach starego domu i aromat kawy o poranku.
Złamane pióro to nie jest książka, która należy do łatwych. Nie jest to romans na jeden wieczór, który przeczyta się dla odmóżdżenia i na drugi dzień o nim zapomni. To książka o odwadze, przebaczeniu i miłości, która inspiruje do tworzenia. To książka dopracowana w każdym szczególe, zapisana słowami wielkimi, nieprzeciętnymi i niezwykłymi.
Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Jeśli lubicie angażujące uwagę czytelnika, nietuzinkowe książki, w których odnaleźć można ciekawą grę słów, których bohaterowie są niepospolitymi postaciami, a świat rzeczywisty przeplata się z fantazją, to Złamane pióro jest właśnie dla Was.
Zaczytanego wieczora,
Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Złamane pióro"
Autor: Małgorzata Maria Borochowska
Wydawnictwo: Poligraf
Rok wyd.: 2012
Stron: 360
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 39,00 zł
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję autorce.