poniedziałek, 9 listopada 2015

Książki – zajęcie dla każdego? || Zaczytane pogaduszki #5


Witajcie w kolejnym poście w z cyklu Zaczytane pogaduszki. Zanim przejdę do tematu, muszę czymś się pochwalić. Dzisiejszy post jest setnym postem na moim blogu! Nie przypuszczałabym, że tak szybko stuknie pierwsza setka postów - niecałe pół roku bloga, a ja już zaczynam trzycyfrową liczbę publikacji. To świadczy o tym, jaką ogromną przyjemność sprawia mi blogowanie. :) Ale przejdźmy do już do rzeczy.

Temat na dzisiaj: Książki - zajęcie dla każdego?

źródło
Tyle mówi się o zatrważających statystykach czytelniczych, że ponad połowa społeczeństwa nie czyta książek w ogóle, że problemem staje się przeczytanie tekstu dłuższego niż trzy strony. Powstają kolejne programy mające na celu zachęcenia do sięgnięcia po słowo pisane. Pytanie tylko: czy one mają w ogóle sens? Wszelkie akcje promujące czytelnictwo zauważane są przede wszystkim przez osoby, które już czytają, z resztą społeczeństwa jest gorzej. Jeśli ktoś nie czyta, raczej nie zwraca na nie uwagi. Może po prostu należy uznać, że czytanie nie jest zajęciem dla każdego? W końcu to hobby jak każde inne, a hobby ma przede wszystkim sprawiać przyjemność. Jeden kocha majsterkowanie, inny rysowanie, a jeszcze kto inny granie na gitarze - czy powinni sięgać po książki, bo tak by wypadało? Nikt nie lubi, by zmuszać go do czegokolwiek, a przymus, zwłaszcza w przypadku książek, przynosi zupełnie odwrotny skutek. Wiem, co sobie pomyślicie - jak to, blog książkowy, a jego autorka jest przeciwko promocji czytelnictwa? Bynajmniej. Lubię takie akcje, a jeśli zrobiona jest z pomysłem, to tym lepiej. Uważam jednak, że same akcje to nie wszystko. Ktoś, kto nie czyta, po ujrzeniu akcji np. "nie czytasz - nie idę z Tobą do łóżka", nie dozna olśnienia, że musi zacząć czytać, bo inaczej nie ma szans u płci przeciwnej. Ważne jest, by natrafić na książkę, która odczaruje czytanie, która sprawi, że po jej przeczytaniu ktoś, kto nie sięgał po nie, stwierdzi "wow! książki są jednak fajne, chcę więcej". Wiele historii blogowych zaczyna się od tego, że ktoś przeczytał np. Zmierzch i okazało się, że była to na tyle przyjemna lektura, iż zapoczątkowała prawdziwą miłość do książek. Czy czytanie jest więc dla każdego? Tak, trzeba po prostu trafić na tę jedyną książkę, która człowieka zauroczy. Książek jest tak dużo, iż jestem przekonana o tym, każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ktoś uważający czytanie za nudne/głupie/bezsensowne (niepotrzebne skreślić) zajęcie, zmieniłyby zdanie, gdyby w końcu trafił na swoją książkę.
A jak to zrobić, by ludzie sięgali po książki, by mieli możliwość znalezienia tej swojej jedynej książki, która odczaruje czytanie? Sporo zależy od nas, książkoholików. Można ciekawie zarysować fabułę i urwać swoją opowieść w najciekawszym momencie, a po resztę odesłać do książki. ;) Sporo pewnie by również dało, gdyby promocji książki towarzyszyły reklamy w telewizji i radiu, coś na kształt zwiastunów filmowych, ale to zadanie już należałoby do wydawcy.

A jakie jest Wasze zdanie? Czy także sądzicie, że czytanie to zajęcie dla każdego, o ile trafi się na odpowiednią książkę? A może uważacie, że zdania nieprzekonanych nie zmieni nic? Czy i Wasze książkowe uwielbienie zapoczątkowała jakaś konkretna książka i tym samym odmieniła zupełnie postrzeganie książek? A może udało Wam się komuś podsunąć jakąś książkę i dzięki temu odczarował on swoje zdanie o nich? Zapraszam do dyskusji!

Zaczytanego dnia :)


Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.