Tak wielu wspaniałych filmów nie byłoby dane nam obejrzeć, gdyby ktoś wcześniej nie napisał jakiejś naprawdę ciekawej książki. Są takie ekranizacje, które mogę oglądać co jakiś czas i nigdy mi się one nie znudzą. Przygotowałam dzisiaj zestawienie dziesięciu takich filmów. Jeśli jesteście ciekawi, które z nich tworzą moje top10, to zapraszam do lektury. :)
Muszę przyznać się do tego, że kiedy wybrałam te filmy, doszłam do wniosku, że każdy z nich widziałam, zanim przeczytałam książkę, a papierowych pierwowzorów niektórych z nich nie czytałam wcale. Może dlatego tak je uwielbiam? Kiedy najpierw przeczytam książkę, do filmu często podchodzę dosyć krytycznie - bywa, że denerwują mnie zmiany, jakie twórcy filmowi wprowadzili do fabuły, czasem nie podoba mi się obsada. Trudno przywołać mi jakiś przykład filmu, który okazał się lepszy od książki. A nie, czekajcie, jednak coś mam! Pięćdziesiąt twarzy Greya - brak dostępu do myśli Anastasii w filmie to najlepsze, co twórcy mogli zrobić z książką. Czy jednak mogłabym oglądać ten film co jakiś czas i nie czułabym znudzenia? Wątpię. Zresztą żadne z niego dzieło filmowe, więc dosyć o nim. ;) Przejdźmy do mojego osobistego rankingu.
Na miejscu dziesiątym znalazła się ciepła ekranizacja książek opartych na faktach. Julie i Julia to opowieść o dwóch kobietach. Pierwsza z nich to Julia Child, która odmieniła sztukę gotowania w Stanach. Druga to Julia Powell, która postawiła przed sobą wyzwanie, by ugotować wszystkie potrawy z liczącej sobie 524 przepisy książki kucharskiej jej idolki - właśnie Julii Child. Swoje kulinarne zmagania opisywała na blogu. Film przedstawia historię zarówno jej, jak i kulinarne oraz wydawnicze zmagania Julii Child, które doprowadziły do wydania jej dzieła.
Uwielbiam role Meryl Streep i Amy Adams oraz muzykę, jaka towarzyszy obydwu paniom. To pięknie nakręcony i niezwykle apetyczny film. Książek, niestety, nie czytałam.
Pamiętam pierwszy seans Parku Jurajskiego. Ten zachwyt nad dinozaurami, ten dreszczyk emocji, gdy wszystko wymknęło się spod kontroli, no i ta epicka muzyka! Chociaż film znam bardzo dobrze i przy każdym kolejnym seansie już nie czuję aż takiego napięcia, jakie towarzyszyło mi podczas pierwszego razu, to nadal go uwielbiam. To świetna nauka, że człowiek nie powinien ingerować w naturę i łamać jej praw, bo może się to dla niego źle skończyć.
Książkę, na podstawie której powstał film, mam na półce i zamierzam niedługo ją przeczytać. Ciekawa jestem, czy pojawią się takie emocje, jak podczas filmu. :)
Czekolada to kolejny ciepły film, który po prostu uwielbiam. Vianne Rocher wraz z córką przeprowadza się do niewielkiego miasteczka, gdzie wzbudza ogólne oburzenie - podczas Wielkiego Postu otwiera w miasteczku sklepik, w którym można nabyć czekoladę w każdej postaci. Jakby tego było mało, kobieta zmienia także samych członków skostniałej społeczności. Ludzie powoli odkrywają, że życie trzeba przeżyć tak, by czuć zachwyt i szczęście, a nie dopasowywać się do tego, co wypada i czego wymaga od nas otoczenie.
Film równie, o ile nie bardziej, apetyczny co Julie i Julia. Do tego mamy dodatek Juliette Binoche, która świetnie zagrała swoją rolę, niezwykle klimatyczną muzykę i jako wisienkę na torcie - Johnny'ego Deppa. Czegóż chcieć więcej? :)
Książki również nie czytałam i wersja papierowa jest obecnie trudna do zdobycia, ale zawsze można sięgnąć po e-booka. Chętnie przeczytałabym powieść, zwłaszcza, że poza Czekoladą istnieją również koleje dwa tomy.
Na miejscu siódmym znalazła się ekranizacja książki Kathryn Stockett. Służące to opowieść, która rozgrywa się w latach 60. XX wieku, kiedy to modne, młode panie domu miały do pomocy czarnoskórą służącą, która robiła wszystko - sprzątała, gotowała, wychowywała dzieci. W tym świecie żyje także Skeeter, która marzy o karierze dziennikarki. Nie może liczyć na zbyt wiele - kolumna o poradach dla kur domowych nie spełnia jej ambicji. Dziewczyna postanawia opowiedzieć historie czarnoskórych służących, a książka, jaka z tych opowieści się rodzi, robi niemałe zamieszanie w społeczeństwie.
Uwielbiam ten film, bo pokazuje świat, jaki obecnie trudno sobie wyobrazić. Żyjemy w czasach, gdzie rasizm jest czymś złym, a segregacja rasowa jest niedopuszczalna. Czasem aż trudno uwierzyć, że jeszcze 60 lat temu świat wyglądał zupełnie inaczej.
Podobnie jak w przypadku Parku Jurajskiego, książka znajduje się na mojej półce i mam zamiar niedługo po nią sięgnąć. :)
Na miejscu szóstym wylądował jedyny polski film w moim zestawieniu. Pisałam już o moim zachwycie nad nim w recenzji książki, o TUTAJ. Znachora oglądałam niezliczoną ilość razy i zawsze mnie urzeka tak samo. Książkę przeczytałam w zeszłym roku i mimo pewnych różnic, również przypadła mi do gustu.
W filmie podoba mi się obsada (Jerzy Bińczycki, Anna Dymna, Tomasz Stockinger, Bożena Dylkiel, Artur Barciś - sami świetni polscy aktorzy), atmosfera małego miasteczka i wsi oraz klimatyczna muzyka.
Przechodzimy do pierwszej piątki, a rozpoczyna ją magiczna i urzekająca ekranizacja Opowieści z Narnii. Uwielbiam oprawę graficzną tego filmu i samą historię, ale to już zasługa C.S. Lewisa. Któż nie chciałby wejść do szafy i przenieść się do zaczarowanej krainy? Czyż to nie genialne? :)
Kolejne części Opowieści z Narnii, chociaż utrzymane w tym samym klimacie, już tak bardzo mnie nie urzekły. Może to dlatego, że z czasem kolejne z rodzeństwa zaczyna dorastać i już nie powróci do Narnii? Trochę to przykre - to takie przypomnienie, że z czasem dzieci tracą swoje dziecięce spojrzenie na świat, a ich wyobraźnia mocno na tym cierpi.
Cenię w tej historii naukę, jaka z niej płynie - dobro zwycięża, a ktoś, kto zbłądził, zawsze może liczyć na kolejną szansę. Muszę kiedyś w końcu pożyczyć od siostrzenicy całą serię Opowieści z Narnii, które w zasadzie sama jej w prezencie kupiłam, i w końcu ją przeczytać. :)
Powoli zbliżamy się po podium, ale zanim to nastąpi - miejsce czwarte, a na nim Zielona mila. Kocham ten film i za każdym razem wzrusza mnie on do łez. Genialne role Toma Hanksa, którego uwielbiam, i Michaela Clarke'a Duncana. Postać Johna Coffeya jest zagrana rewelacyjnie - aktor świetnie oddał niewinność Johna, jego pragnienie uratowania innych i cierpienie z powodu zła na świecie.
Wstyd się przyznać, ale książkę mam już chyba ze cztery lata na swojej półce, a jeszcze jej nie przeczytałam. Tłumaczę się tym, że to niewygodne wydanie kieszonkowe. ;) Planuję jednak wkrótce wreszcie po nią sięgnąć.
"Życie idioty to nie bułka z masłem."
No i znajdujemy się na podium, a trzecie miejsce na nim zajmuje film obsypany Oscarami - Forrest Gump. Ponownie Tom Hanks i absolutnie genialna rola. Urzekający, pełen humoru i nawiązań do popkultury, chwytający za serce obraz. Kocham ten film i doprawdy, nigdy mi się on nie znudzi, a oglądałam go naprawdę niezliczoną ilość razy.
Po książkę sięgnęłam, bo byłam ciekawa, na ile różnią się te dwa obrazy i niestety zawiodłam się. Okazało się bowiem, że twórcy filmowi wyciągnęli z niej to, co najlepsze, zostawiając pokłady absurdu, który już nie przyniosłyby takiego sukcesu. Najbardziej rozczarowało mnie zakończenie, które ma się nijak do tego filmowego. Próżno szukać w nim tych wzruszających i chwytających za serce scen.
Na miejscu drugim nie znajduje się jeden film, a osiem, czyli absolutnie magiczna seria o Harrym Potterze. Dla wielu z Was są one zapewne zwizualizowaniem dziecięcych marzeń o bilecie do Hogwartu. :) Ja niestety w ten magiczny klimat wsiąknęłam dopiero jako dorosła i przyznać się muszę, że zanim sięgnęłam po książki, filmy owszem, podobały mi się, ale czegoś w nich nie rozumiałam. Pewne wątki były dla mnie nie do końca jasne i dopiero lektura książek wszystko mi uporządkowała. Mało tego, zdziwiłam się, jak wiele różnic znaleźć można między książkami a filmami. Nie sprawia to jednak, że moje uwielbienie przechyla się na korzyść jednej lub drugiej formy przekazu. Obydwie stanowią dla mnie jedno ogromne uniwersum Harry'ego Pottera które pokochałam i chętnie bym się do niego przeniosła. :)
No i przyszła pora na miejsce pierwsze. Domyślacie się, co się na nim znalazło? :)
Władca Pierścieni! Kto obstawiał tę trylogię? ;)
Krasnoludy, elfy, hobbici, czarodzieje - Władca Pierścieni to pełna magicznych stworzeń, urzekająca i absolutnie magiczna opowieść. Jest fantastyczny świat, jest drużyna zdolna do tego, by oddać na siebie życie, jest trudna misja, od powodzenia której zależą losy świata, jest wątek romantyczny, jest humor i są niesamowite sceny bitewne, a wszystko to okraszone przecudowną muzyką - czegóż chcieć więcej? :)
Filmami się zachwycam, ale poległam przy książkach. Przeczytałam do tej pory tylko pierwszą część i niespecjalnie mi się ona spodobała. Może to wina przekładu, który różni się od tego, jaki został wykorzystany przy tłumaczeniu filmu? A może to wina przeciągniętych opisów i sporych różnic między książką a filmem? Nie wiem, ale nie poddam się tak łatwo i na pewno jeszcze zmierzę się z trylogią Tolkiena. :)
I to już wszystko. :) Jak Wam się podobało? Które z moich ulubionych ekranizacji należą także do Waszych ulubionych filmów? A może któregoś z tych filmów nie lubicie i mój wybór Was zaskoczył? Zapraszam do komentowania! :)
Zaczytanego dnia,
Zdjęcia plakatów oraz dane dotyczące filmów: http://www.filmweb.pl/