Wczoraj dotarł do mnie mój pierwszy EpikBox i po prostu nie mogłam nie stworzyć z tego powodu posta. Jeśli jesteście ciekawi, czym jest EpikBox, jak wygląda jego zawartość i czy jestem z niej zadowolona, zapraszam! :)
Czym jest EpikBox?
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej inicjatywie, spieszę z wyjaśnieniami. EpikBox to tematyczne pudełko zawierające książkę z gatunku Young Adult oraz od 3 do 5 gadżetów książkowych. Pudełko dostarczane jest raz na kwartał, a jego koszt wynosi 47 zł plus koszty dostawy. Lutowa edycja nosi numer trzeci, a tematem przewodnim było In The Sky, czyli wszystko, co związane jest z szeroko rozumianym pojęciem nieba. Pudełko zamawia się na dwa miesiące przed wysyłką i do czasu jego rozpakowania nie wiadomo, co znajduje się w środku.
Po więcej szczegółów zapraszam na stronę EpikBoxa.Jak wygląda lutowy EpikBox?
Paczkę przywiózł do mnie kurier, który do drzwi zadzwonił tuż przed 10. Schludne (chociaż trochę obdarte) pudełko zapakowane było jeszcze w zabezpieczającą je przed zniszczeniem czy zalaniem folię.
Po otwarciu pudełka, oczom moim ukazał się mini plakat z cytatem Neila Gaimana - "Książka jest marzeniem, które trzymasz w dłoniach". Zawartość pudełka owinięta była bibułą w przepięknym, niebieskim kolorze.
Pierwsze trzy rzeczy, jakie wyciągnęłam z kartonu, nie mają związku z lutowym pudełkiem. To dodatkowe zamówienie, jakie złożyłam. Skusiłam się na kubek z napisem "Professional Bookworm" oraz dwa zestawy zakładek magnetycznych. Pierwszy z nich to zestaw z Harry'ego Pottera - niebieska z patronusem i napisem "Always" oraz żółta z czupryną Harry'ego, okularami, blizną i napisem "The boy who lived". Drugi zestaw, kwiatowy, to biała zakładka z napisem "I live for books" oraz różowa z napisem "Born to read".
Spośród gadżetów lutowego boxa, pierwszy rzucił mi się w oczy zestaw zakładek indeksujących. Jeszcze nigdy nie kupowałam takich zakładek, a żeby nie musieć ich kupować, sprawiłam sobie ich magnetyczne wersje. Niemniej jednak na pewno je zużyję.
Kolejną rzeczą, jaka wpadła w moje ręce, był naszyjnik z napisem "let's live in fictional worlds". Nie jestem pewna, czy będę go nosiła, ale nawet jeśli nie, zawsze mogę go komuś oddać. :)
Kolejne dwie rzeczy to papierowa zakładka z runami ze świata Nocnych Łowców oraz żółta sowa na gumce z napisem "good book?". Nie miałam dotąd zakładki na gumkę i to jest dla mnie zupełna nowość. Widziałam podobne rzeczy w sieci, jednak nie czułam potrzeby ich posiadania. A teraz mam i taką zakładkę. :D
Kolejna rzecz z paczki była zaskoczeniem i wywołała w pierwszej chwili moją konsternację. Początkowo, kiedy fragmenty okładki prześwitywały przez wypełnienie, sądziłam, że to cała książka Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender i stwierdziłam, że coś tutaj nie gra, bo spodziewałam się innej książki. Kiedy jednak chwyciłam ją do ręki, wszystko wróciło do normy, okazało się bowiem, że to tylko fragment książki, na którą z taką niecierpliwością czekam. :)
No i nadszedł czas na to, co najważniejsze - książkę. W lutowym EpikBoxie znalazła się Magonia Marii Dahnavy Headley. Jestem jej bardzo ciekawa i nie mogę doczekać się lektury. Książka była zapakowana w folię, która zawierała także płócienną torbę z motywami z okładki oraz karteczkę, która nada imię w świecie Magonii.
A tak wygląda zawartość folii:
Całość paczki, wraz z dodatkowym zamówieniem, prezentuje się tak:
Jak podoba mi się zawartość EpikBoxa?
Jak wspomniałam, jest to moje pierwsze pudełko. Wcześniejsze dwie edycje śledziłam z ciekawością i ciągle biłam się z myślami, czy zdecydować się na kupno. Trochę obawiałam się tego, że w zasadzie idea EpiBoxa to kupowanie kota w worku, który może zachwycić albo rozczarować. Czekałam do chwili ogłoszenia motywu przewodniego lutowego boxa, a gdy ten stał się wiadomy, dosyć łatwo odgadłam, jaką książkę będzie w sobie zawierał. W zasadzie to dlatego zdecydowałam się zaryzykować, bo w kwestii tytułu książki miałam pewność, co otrzymam. Reszta była zagadką, ale postanowiłam zaryzykować. Oczekiwanie przedłużało się w nieskończoność, ale przyznać muszę, że rozpakowywanie pudełka jest sporą frajdą. Może byłabym co nieco zawiedziona zawartością, gdyby nie dodatkowe rzeczy, które zamówiłam, bo na dobrą sprawę, poza książką, paczka zawiera trzy rodzaje zakładek, fragment powieści, naszyjnik i torbę, a ten ostatni element już pojawił się w EpikBoxie. Jestem jednak zadowolona i nie żałuję, że zdecydowałam się na kupno.
Czy będzie to moja jednorazowa przygoda z EpikBoxem? Czy skuszę się na kolejną edycję? Nie wiem, być może majowy motyw wyda mi się na tyle interesujący, że kupię kolejne pudełko. Na tę chwilę niczego nie wykluczam i tego się będę trzymać. :)
Jak Wam się podoba zawartość lutowego boxa? Zamówiliście swoje pudełko? A może pierwszy raz słyszycie o tej inicjatywie? Jak Wam się podoba jej wykonanie? Zapraszam do komentowania! :)
Zaczytanego dnia,