Któż nie zna cudownej opowieści o Małym Księciu i jego Róży? Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem, by odświeżyć sobie tę książeczkę. Kilka dni temu obejrzałam musical Mały Książę z 1974 roku i zapragnęłam jak najszybciej po nią sięgnąć. Mój lekko sfatygowany egzemplarz był u siostrzenicy, a kiedy go odzyskałam, od razu zabrałam się za czytanie.
Każdy z nas mniej więcej pamięta, o czym jest ta krótka książeczka. Narrator opowiada najpierw, jak dorośli, gdy ten miał 6 lat, skutecznie zniechęcili go do rysowania. Gdy dorósł, został pilotem i podczas jednego z lotów, awaria samolotu zmusiła go do lądowania na Saharze. Tam, z dala od ludzkich siedzib, spotkał Małego Księcia. Podczas wspólnie spędzonego czasu, Mały Książę opowiada o swojej niewielkiej planecie, na której wyrosła kapryśna Róża. Mówi o tym, jak o nią dbał i jak ją pokochał, lecz nie potrafił zrozumieć. To nakłoniło go do opuszczenia domu i poszukania odpowiedzi na pytania o życie. W swojej podróży trafił na kilka planet, na których mieszkali bardzo osobliwi ludzie: Król, który nie miał poddanych; rządny uwielbienia Pyszałek; Opój, który upijał się, by zapomnieć; Biznesmen zajęty liczeniem posiadanych gwiazd; Latarnik gaszący i zapalający jedyną latarnię na planecie; Geograf, który bez badaczy nie mógł niczego zapisać. Ziemia była siódmą planetą, na którą trafił chłopiec. Poznał na niej Węża, który obiecał mu podróż do domu oraz Lisa, który poprosił o oswojenie. Spotkał również inne róże, rozmawiał ze Zwrotniczym, wysyłającym pociągi pełne spieszących się ludzi w różne strony świata, oraz Kupcem, który handlował pigułkami na zaspokojenie pragnienia, pozwalającymi oszczędzić 53 minuty tygodniowo. Wszystkie te przygody pozwoliły rozumieć mu, jak wyjątkowa jest jego Róża i uświadomiły mu, iż jest za nią odpowiedzialny.
Małego Księcia po raz pierwszy czytałam w podstawówce lub gimnazjum. Była to moja lektura szkolna i już wtedy byłam nim oczarowana. Teraz, gdy już jako dorosła, przeczytałam go ponownie, zachwyca mnie tak samo, albo nawet jeszcze bardziej.
"Wiesz, jak ktoś jest bardzo smutny, to lubi zachody słońca."
To wprost zadziwiające, ile autorowi udało się zawrzeć mądrości w takiej niewielkiej książeczce. Każdy z nas może z niej wyciągnąć inną lekcję, która będzie dla niego ważna.
Jedną z najważniejszych lekcji Antoine de Saint-Exupéry uświadamia, jak bardzo zmieniamy się, kiedy dorastamy. Tracimy gdzieś po drodze do dorosłości dziecięcą wyobraźnię, która pozwala widzieć nam więcej. Poznając np. nowych ludzi, chcemy wiedzieć o nich rzeczy, które tak naprawdę nic nie mówią o tym, jaka dana osoba jest, lecz o tym, co robi, co posiada, jak wygląda. Nie bierzemy na poważnie czegoś, jeśli w jakikolwiek sposób może wzbudzać śmieszność. Rozumiemy coś, gdy widzimy liczby. Dane są dla nas bardzo ważne, liczą się suche fakt. Ciągle za czymś gonimy. Nie pozostawiamy miejsca dla fantazji. Mały Książę często jest bardzo zdziwiony tym, jak dziwni są dorośli.
Najpiękniejszą lekcją, jaką znajdziemy w Małym Księciu, jest ta, której udziela Lis. Tłumaczy on chłopcu, czym jest oswajanie. Gdy ci dwaj się nie znają, Lis jest dla Księcia jednym z tysięcy innych lisów, a Książę dla Lisa jednym z tysięcy innych małych chłopców. Kiedy się poznają i zbliżają do siebie, między nimi zakwita przyjaźń, która sprawia, że są dla siebie wyjątkowi, a zwykłe rzeczy, które wcześniej nie miały dla nich wielkiego znaczenia, nagle go nabierają, gdy przypominają o przyjacielu.
"Dobrze widzi się tylko wtedy, gdy patrzy się sercem. Najważniejsze jest dla oczu niewidoczne."
Ten sekret Lisa to jeden z moich ulubionych cytatów i, moim zdaniem, jeden z najpiękniejszych cytatów w literaturze. Nie tylko odnosi się do tego, co mówił on o zbożu, którego piękno pokochał, bo przypominało mu swym kolorem włosy Małego Księcia. To cytat, który zachęca, by patrzeć głębiej. By kierować się w życiu sercem, a nie złudnym i ulotnym pięknem, które widzą nasze oczy.
"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś."
Kolejna z ważnych lekcji, jakie dał Lis, często przypomina mi się właśnie w kontekście zwierząt. Gdy słyszę o porzuconych psach, przywiązanych gdzieś w lesie do drzewa, wyrzuconych przy autostradzie, skatowanych czy na zawsze okaleczonych, ten cytat zawsze rozbrzmiewa w mojej głowie. Nie musi on dotyczyć jednak tylko czworonożnych przyjaciół. Jeśli komuś oddajemy kawałek swojego serca, nie możemy o nim zapomnieć.
Antoine de Saint-Exupéry stworzył arcydzieło. Na tych 78 stronach poruszył tak wiele tematów - przyjaźń, miłość, życie, śmierć, wierność, dorastanie, a jednocześnie uniknął w tym wszystkim moralizatorskiego tonu.
Mały Książę to opowieść jedyna w swoim rodzaju. Nikt, kto ją przeczyta, nie uniknie refleksji nad tym, co liczy się w życiu najbardziej. To ponadczasowa baśń z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. To przepiękna opowieść z morałem, który może z powodzeniem stać się życiowym motto. To w końcu książka, którą trzeba przeczytać przynajmniej dwa razy w życiu. I jeśli jeszcze nie odświeżyliście sobie jej jako dorośli, to zachęcam do jak najszybszego nadrobienia tej zaległości.
Moja ocena: 10/10
A Wy, za co kochacie Małego Księcia? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach. :)
Szczegółowe informacje:
Tytuł: Mały Książę
Autor: Antoine de Saint-Exupéry
Tytuł oryginalny: Le Petit Prince
Tłumaczenie: Janina Karczmarewicz-Fedorowska