Dawno nie czytałam powieści w klimatach postapokaliptycznych, dlatego też z chęcią sięgnęłam po Młody świat. Książka zainteresowała mnie tym bardziej, że jest to debiut literacki Chrisa Weitza, reżysera filmów Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu, Był sobie chłopiec czy Złoty kompas oraz współscenarzysty filmu Łotr 1: Gwiezdne wojny – historie. Jakim zatem pisarzem jest Chris Weitz?
Niedaleka przeszłość, Nowy Jork. Po globalnej epidemii tajemniczej choroby, która pozbawiła życia wszystkich dorosłych i dzieci, pozostałe przy życiu nastolatki starają się przetrwać w nowej rzeczywistości. Wiedzą, że ich dni są policzone, bowiem choroba zabija każdego, kto osiągnie dojrzałość, ale mimo to trzymają się razem, żyjąc w plemionach powstałych na gruzach starego świata. Jednemu z takich plemion, po śmierci starszego brata, przewodzi Jefferson. Kiedy jeden z członków plemienia, chłopak zwany Mózgowcem, odkrywa informacje, mogące być kluczem do zakończenia epidemii śmierci, Jeff organizuje wyprawę. W drogę wyrusza pięcioro nastolatków, w tym Donna, w której ten od dawna jest zakochany. To ich jedyna szansa, by mieć jakąkolwiek przyszłość. Droga nie będzie łatwa, bowiem nowy świat stał się miejscem niebezpiecznym, gdzie nie obowiązują żadne cywilizowane zasady. Czy uda im się dotrzeć do celu i ocalić gatunek ludzki?
Koncepcja, by ludzkość została przetrzebiona przez chorobę zabijającą dzieci i dorosłych, a nastolatki musiały radzić sobie same w świecie pozbawionym wszystkiego tego, co wydaje się nam tak oczywiste w dzisiejszych czasach, początkowo wydała mi się interesująca. Kiedy jednak autor zaczął zagłębiać się w szczegóły tego, co powoduje choroba i jak się rozwija, odniosłam wrażenie, że chyba nie do końca przemyślał sobie pewne kwestie fabularne. Nie będzie to spoilerem, bowiem dwie rzeczy, które nie do końca mi pasowały, pojawiają się na początku książki.
Pierwsza z nich to kwestia zachorowania. Otóż tajemnicza choroba atakuje, gdy organizm osiąga dojrzałość, co mniej więcej równoznaczne jest z tym, że ktoś, kto kończy osiemnaście lat, wkrótce zachoruje. I tym oto sposobem brat Jeffa, skończywszy te osiemnaście lat, od razu staje się ofiarą epidemii i bardzo szybko umiera. Zupełnie jakby te konkretne urodziny były jakąś magiczną granicą, po przekroczeniu której uruchamia się w ciele człowieka opcja „dojrzałość”. Tłumaczenie tego faktu jakimiś nagłymi zmianami hormonalnymi, co sugeruje nam autor, wydaje się niedorzeczne. To tak nie działa.
Drugą kwestią, jaką zdecydowanie mi nie pasowała, był fakt, iż Weitz wymyślił bezpłodność jako jeden z efektów epidemii. Ocalałe nastolatki nie mogą spłodzić dzieci, powinno chyba zatem oznaczać to tyle, iż jakiekolwiek wysiłki podjęte w celu wyleczenia choroby i tak nie ocalą ludzkości od wyginięcia. Domyślam się jednak, że autor wymyśli coś równie błyskotliwego, by rozwiązać tę kwestię.
Głównymi bohaterami powieści są Jefferson i Donna. Rozdziały napisane z punktu widzenia Jeffa przeplatają się z rozdziałami napisanymi z punktu widzenia Donny. Poszczególne części napisane są różnymi czcionkami, różni je także nieco inny sposób narracji.
Jakimi postaciami są Jeff i Donna? Szczerze powiedziawszy, trudno mi powiedzieć, bo żadne z nich jakoś specjalnie nie zapadło mi w pamięć. Minęło kilka dni od przeczytania książki, a ja mam problem z tym, by jakoś ich określić. Odnoszę wręcz wrażenie, że bardziej wyraziste są postacie drugoplanowe, jak chociażby Mózgowiec czy czarnoskóry gej Peter, aniżeli dwójka głównych bohaterów. Niestety, z żadną też z postaci nie poczułam takiej więzi, by emocjonalnie podchodzić do jej losów i przeżywać jej wzloty i upadki.
Między Jeffem a Donną pojawiają się uczucia, ale wątek romantyczny w tej powieści jest napisany po prostu słabo. Autor zupełnie mnie nie przekonał, że to, co dzieje się między bohaterami, jest miłością. Wszelkie deklaracje, jakie się tutaj pojawiają, wydają się sztuczne.
Ponarzekałam sobie, przejdźmy zatem do tego, co mi się w Młodym świecie spodobało, bo wbrew pozorom mam za co chwalić autora.
Na pewno nie można zaprzeczyć temu, że w książce sporo się dzieje. Zaskakujące zwroty akcji, niebezpieczeństwo czyhające z każdej strony, walka o przetrwanie, brawurowe sceny ucieczki, starcia na śmierć i życie – postapokaliptyczny Nowy Jork jest miejscem pełnym zagrożeń, w którym rządzi prawo silniejszego, a podzielone nastolatki zrobią wszystko, by przetrwać i zwyciężyć w walce o wpływy.
Pochwalić autora mogę również za wizję świata pozbawionego tego, co zdaje się być tak podstawowym i nieodłącznym element naszej codzienności: smartfonów, internetu, Facebooka, komunikacji elektronicznej, supermarketów, fast-foodów, kina, imprez, serwisów informacyjnych czy kawy z ekspresu. Podoba mi się to, w jaki sposób Chris Weitz pokazał tęsknotę za zdobyczami cywilizacji, próby odnalezienia się w świecie ich pozbawionym, wysiłki podejmowane w celu zapełnienia czymś tej pustki oraz starania, by odzyskać choć namiastkę dawnego życia. Pod tym względem książka zmusza do pewnej refleksji nad tym, jak wyglądałby nasz świat, gdyby to wszystko nagle nam zabrano.
Chris Weitz zasługuje także na słowa uznania za to, jak różne postawy wobec globalnej apokalipsy zaprezentował w swojej powieści. Każda z grup, jakie pojawiają się na drodze Jeffa i Donny, znalazła sobie inny sposób na to, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości i zapewnić sobie przetrwanie. Różne są w nowej sytuacji także postawy grup i jednostek wobec dylematów moralnych i norm społecznych. To ciekawe studium ludzkich zachowań.
Młody świat to całkiem niezła powieść i, mimo pewnych wad, nawet dobrze mi się ją czytało. O dziwo, jestem też ciekawa, co wydarzy się dalej i z chęcią sięgnę po kolejny tom tej trylogii, żeby się tego dowiedzieć.
Komu poleciłabym tę książkę? Przede wszystkim młodzieży oraz tym, którzy poszukują czegoś w klimatach Niezgodnej, Igrzysk śmierci czy Więźnia labiryntu.
Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Młody świat"
Autor: Chris Weitz
Tytuł oryginalny: "The Young World"
Tłumaczenie: Olga Siara
Seria: Młody świat – tom I
Wydawnictwo: Insignis
Rok wyd.: 2017
Stron: 360
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 34,99 zł
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Insignis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz