środa, 27 września 2017

Błękit szafiru – Kerstin Gier

W czerwcu nakładem wydawnictwa Media Rodzina pojawiło się w księgarniach wznowienie Czerwieni rubinu Kerstin Gier. Powieść przypadła mi do gustu i zakończyła się w bardzo ciekawym momencie, dlatego też nie mogłam doczekać się jej kontynuacji. Czy Błękit szafiru utrzymał poziom poprzedniczki?

Gwendolyn i Gideonowi udało się uciec ze spotkania, na którym niespodziewanie pojawili się Lucy i Paul. Skąd jednak wiedzieli o tym, kiedy i gdzie ich szukać? Strażnicy nie ufają Gwen i w dalszym ciągu skąpią jej odpowiedzi na mnożące się pytania, dlatego dziewczyna postanawia dowiedzieć się czegoś o tajnym stowarzyszeniu na własną rękę. Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu, musi się bowiem przygotowywać do kolejnych misji, w ramach których ma wziąć udział w spotkaniach towarzyskich w XVIII wieku, a to oznacza naukę historii, manier, tańca i wielu innych rzeczy pod okiem wymagających nauczycieli. Jakby tego było mało, jej serce zaczyna szybciej bić w towarzystwie Gideona, który wysyła mylne sygnały – raz jest czuły, raz zdystansowany – kto by w tym się połapał? Czy Gwen uda się sprostać oczekiwaniom Strażników? Czego dowie się o stowarzyszeniu, jego założycielu oraz Lucy i Paulu? I czy coś wydarzy się między nią a Gideonem?

Zawsze, kiedy sięgam po kontynuację jakiejś powieści, zwracam uwagę na to, czy autor stara się pomóc czytelnikowi na nowo wejść w wykreowany przez niego świat, przypominając nieco z fabuły poprzedniego tomu. Częściej po kolejne tomy serii sięgamy jednak już po jakimś czasie od przeczytania poprzedniej części, aniżeli czytamy je jeden po drugim, dlatego ważne jest, by autor przypomniał wcześniejsze wydarzenia ze swojej opowieści. Błękit szafiru pod tym względem spełnił moje oczekiwania, bo choć akcja książki kontynuuje wątek przerwany w Czerwieni rubinu, Kerstin Gier nie zostawia czytelnika bez takiej właśnie pomocy. Bez problemu odnalazłam się na nowo w świecie Strażników, mimo iż minęło kilka miesięcy od lektury poprzedniego tomu. Pomocny w tym był także spis postaci z krótką informacją na ich temat, który znajduje się na końcu książki.

Czerwień rubinu był początkiem dobrze zapowiadającej się serii i w mojej ocenie Błękit szafiru trzyma poziom poprzedniczki. Gwendolyn w dalszym ciągu czuje się nieco zdezorientowana nową rolą, jaka przypadła jej w udziale, ale powoli zaczyna się odnajdywać w nowej sytuacji. Aura tajemnic nadal spowija świat Strażników, ale Gwen nie zamierza czekać łaskawie na to, aż ktoś wprowadzi ją w sekrety stowarzyszenia. Potrzebuje odpowiedzi, a skoro nikt nie kwapi się do tego, by jej ich udzielić, pozostaje jej prywatne śledztwo. Obserwowanie posunięć bohaterki, która kombinuje, by nie zdradzić się z podejmowanymi działaniami, oraz efektów jej śledztwa było naprawdę porywające. Z pomocą wiernej przyjaciółki, która przeszukuje dostępne źródła w poszukiwaniu informacji, oraz przezabawnego ducha gargulca Xemeriusa, który służy jej za dodatkową parę uszu i oczu, udaje się jej dowiedzieć kilku zaskakujących rzeczy. Na marginesie przyznać muszę, że postać Xemeriusa początkowo wydała mi się dziwna i nieco wydumana, ale jego barwna osobowość dodała tej powieści kolorów i z czasem naprawdę go polubiłam.

Trylogia czasu to seria, w której podróże w czasie odgrywają kluczową rolę. W tej części ich nie brakuje. Gwen i Gideon podróżują do różnych czasów, zarówno razem, jak i osobno. Niekiedy dowiadują się, że w przeszłości, do której trafili, już wydarzyło się coś, czego jeszcze nie zrobili, ale mają zrobić w przyszłości. Chwilami się w tym nieco gubiłam, nieraz też zastanawiałam się, jak te ich podróże i to, co bohaterowie podczas nich robią, mają się do paradoksów podróży w czasie, ale nawet jeśli są tutaj jakieś błędy, to nie wydają się one aż tak znaczące.
Przy okazji podróży w czasie pochwalić autorkę muszę natomiast za dbałość o szczegóły. Detale garderoby, zwyczaje i etykieta panujące w danej epoce, szczegółowe opisy miejsc – widać, że Gier zrobiła porządny research. W tekście można znaleźć także bardzo interesujące ciekawostki – z lektury dowiecie się np. czym jest soirée czy rydykiul.

Trylogia czasu to seria młodzieżowa, dlatego poza podróżami w czasie i sekretami Strażników znaleźć można w niej typowe dla nastolatek problemy. Przyjaźnie, antypatie, pierwsze zakochanie, zazdrość, pierwsze pocałunki, szkoła – to część życia Gwen i ja to rozumiem. Nie do końca pasuje mi natomiast to, jak bohaterka reaguje na niektóre sytuacje. Po tym, jak w poprzedniej części pomogła Gideonowi w walce, ryzykując przy tym życie, sądziłam, że Gwen to całkiem twarda sztuka. W tej części jednak ujawniło się jej nieco nazbyt emocjonalne oblicze i czasami miałam aż ochotę nią potrząsnąć.

W Błękicie szafiru, podobnie jak w poprzednim tomie, każdy rozdział rozpoczyna strona, która uchyla rąbka tajemnic świata Strażników poprzez różne tabelki, diagramy czy cytaty. Na końcu książki zaś znajduje się zagadka, którą czytelnik może rozwiązać samodzielnie i na chwilę poczuć się jak bohater tej powieści. Autorce należy się pochwała za te dodatki, bo zdecydowanie czynią one książkę bardziej atrakcyjną dla czytelnika.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o wydaniu. Wydawnictwu Media Rodzina należą się za nie brawa, bo zachwyca ono starannością wykonania. Ta trylogią z pewnością stanie się ozdobą biblioteczki.

To spotkanie z twórczością Kerstin Gier, mimo pewnych drobnych uwag, zaliczam do udanych. Błękit szafiru to dobra kontynuacja i już nie mogę doczekać się, by sięgnąć po zakończenie tej trylogii. Polecam!


Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Błękit szafiru"
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: "Saphirblau"
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Seria: Trylogia czasu – tom II
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wyd.: 2017
Stron: 368
Oprawa: twarda
Cena okładkowa: 39 zł






Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.