wtorek, 13 października 2015

Ilość = jakość? || Zaczytane pogaduszki #4


Pora wznowić cykl Zaczytanych pogaduszek. Co prawda w podsumowaniu września pisałam, że planuję umieszczać posty z tego cyklu około dziesiątego każdego miesiąca, jednak kilka postów było ważniejszych i musiały pojawić się na blogu szybciej, stąd lekkie przesunięcie tego posta. Ale do rzeczy.

Temat na dzisiaj: ilość = jakość?

Wielu z nas bierze udział w czytelniczym wyzwaniu rocznym, w którym narzuca sobie pewną ilość książek, jakie zamierza przeczytać w ciągu roku. Jest to najczęściej wyzwanie 52 książki w 52 tygodnie. Ilekroć gdzieś ktoś zapyta, czy ktoś bierze w nim udział, pojawiają się natychmiast głosy "ja nie czytam na rekord, czytam dla siebie" lub "czytam dla przyjemności, nie liczę przeczytanych książek".
Podobnie ma się sprawa z naszymi comiesięcznymi podsumowaniami. Zdarzyło mi się widzieć zarzut o to, że jeśli w podsumowaniu liczba przeczytanych stron przekracza 2.000, to z pewnością nie ma mowy o delektowaniu się lekturą, prędzej z maratonem czytelniczym idącym na rekord i ślizganiem się po tekście.
Inna sytuacja - kiedy jedno z wydawnictw ogłosiło konkurs, w którym, żeby się zgłosić (bo zwycięzcę losowano) należało napisać, ile przeczytało się książek w ciągu ostatnich trzech miesięcy, pojawiały się głosy pełne wręcz oburzenia, że niektórzy pewnie piszą bajki, kiedy ich wyniki przekraczają np. 20 książek.

Kiedy widzę takie głosy, zastanawiam się, czemu szybkie czytanie jest tak wytykane? Czemu liczenie przeczytanych książek zdaje się być grzechem? Czy naprawdę każde słowo w książce trzeba w dłoniach obrócić trzy razy, by poczuć smak lektury?

Ja sama nie liczę przeczytanych książek, ale wiem, ile ich przeczytałam. Liczy je za mnie strona lubimyczytac.pl. Czemu chcę wiedzieć, ile udaje mi się przeczytać np. w danym roku? Żeby poznać swoje możliwości. Nie od zawsze byłam nałogowym książkoholikiem, dlatego chcę się przekonać, ile potrafię swobodnie przeczytać. Sama dla siebie. Czy to coś złego?

Podobnie ma się sprawa podsumowań miesiąca. Początkowo byłam do nich nastawiona sceptycznie. Obawiałam się, czy nie przybierze to formy jakiegoś wyścigu, nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samą sobą. Po trzech miesiącach robienia podsumowań nie stwierdziłam, bym robiła z kimś wyścigi. Oczywiście, może pojawić się pewna złość na samego siebie, kiedy wynik jest sporo gorszy od wcześniejszego, ale w dalszym ciągu jest to przede wszystkim wgląd w to, jak w danym miesiącu szło mi czytanie.

W zeszłym miesiącu przeczytałam dziewięć książek, ale czy to oznacza, że się po nich prześlizgnęłam? Nie! Jeśli książka zapada w pamięć, pozostanie w niej niezależnie od tego, czy przeczytało się ją szybko czy nie. Pochłanianie książki nie powoduje, że nie ma przyjemności z czytania czy nie docenia się w pełni jej wartości. Czasem wręcz trudno oderwać się i człowiek po prostu musi przeczytać do końca, do ostatniego słowa, bo książka jest tak dobra. Czy ma się czuć po tym źle, bo pochłonął ją, a nie "delektował się powoli"? No chyba nie.

Czytasz wolniej? Uważasz, że książką należy się delektować? Masz takie prawo. Nikt Ci tego nie broni, ale pozwól też innym czytać tak, jak chcą, nawet jeśli kojarzy Ci się to z czytelniczym odpowiednikiem wizyty w fast foodzie. Po prostu zaakceptuj to, że ktoś może pochłaniać książki w ogromnych ilościach, nadal doceniać ich wartość i odczuwać z tego ogromną przyjemność, bo to jest możliwe. I tak, może nawet liczyć przeczytane tytuły. Nie każdy robi to po to, by swoim wynikiem świecić na prawo i lewo.

Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Czy za ilością przeczytanych książek idzie jakość czytania ich? Czy zdarzyło się Wam widzieć podobne sytuacje do tych, które opisałam? Co wtedy sobie pomyśleliście? A może uważacie, że nie da się pogodzić szybkiego czytania z pełnym odczuwaniem wartości książki? Jeśli tak, to dlaczego? Co sądzicie o liczeniu przeczytanych książek? Robicie to? Dlaczego? Zapraszam do dyskusji!

Zaczytanego dnia,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.