wtorek, 27 października 2015

8 rzeczy, które zrozumie tylko drugi książkoholik


Książkoholik to specyficzny typ człowieka. Mamy swoje zwyczaje i swoje małe dziwactwa, które zrozumie tylko ktoś z takim samym zamiłowaniem do książek. Ktoś spoza świata książkowych moli spojrzy dziwnie, widząc nasze "problemy" i może popuka się w czoło. Poniżej przedstawiam 8 sytuacji, które każdy z Was, drodzy książkoholicy, na pewno dobrze zna. Oczywiście, potraktujcie to z przymrużeniem oka. ;)

Wizyta w księgarni
Znajomi wiedzą już, jakie trasy wybierać, by w Twoim towarzystwie omijać księgarnie, bo jeśli tylko jakąś wypatrzysz, na jakiś czas przepadłeś dla świata. Wejście do księgarni to jak przekroczenie bram raju. Czujesz ten cudowny zapach nowych książek. Zaciągasz się nim jak narkoman na głodzie. Sycisz oczy widokiem tych wszystkich okładek. Delikatnie dotykasz grzbiety książek, by poczuć ich fakturę. Bierzesz w dłoń książkę i słyszysz tylko "kup mnie!". Tutaj czas nie istnieje. Wychodzisz z księgarni 2 godziny później, dzierżąc pod pachą pięć nowych książek. Trudno, od jutra przymusowa dieta. Ważne, że masz nowe książki.

Tak jakoś wyszło, czyli nieplanowany zakup
Przygotowujesz obiad i nagle stwierdzasz, że paru produktów ci brakuje. Nic strasznego, wyskoczysz do pobliskiego dyskontu. Chwila i będziesz z powrotem. Wracasz po godzinie. W sklepie wystawili kosz z książkami w promocji. Głupi by nie skorzystał, nie? Trzy nowe tytuły wędrują na półkę. A miałeś wyjść tylko po olej i bułkę tartą.

Nigdy za wiele książek, zawsze za mało półek
Dawno zapomniałeś, że książki na półkach można układać inaczej, niż w stosach. Stosy leżą wszędzie - stolik nocny, parapet, stół w jadalni, ostatnio nawet podłoga. Cierpisz na chroniczny brak miejsca i dobrze wiesz, że nie ma na to rady. Nowe półki czy regały to zawsze rozwiązanie tymczasowe. Książek nigdy dość, a miejsca zawsze brak. Tłumaczysz się tym, że Ty nie kupujesz książek. Ty je adoptujesz.


Przeżywanie śmierci bohatera
Zaczerwieniony nos, zapuchnięte oczy. Gdy pytają się, co Ci dolega, wykręcasz się alergią na pyłki. Co z tego, że jest jesień? Trzymasz się swojej wersji uparcie. Nie chce Ci się tłumaczyć, że przepłakałeś kilka godzin, bo Twój ulubiony bohater został uśmiercony. Wolisz nie usłyszeć tekstu "to przecież tylko książka", bo mógłbyś nie ręczyć za siebie. Co z tego, że to tylko książka? Emocje są prawdziwe, dlatego, choć serce Ci pęka, trzymasz się wersji o alergii.


Kac książkowy
Wszystko kiedyś się kończy. Po przeczytaniu ostatniego tomu ulubionej serii, nie masz pojęcia, co ze sobą zrobić. Jak żyć bez nowych przygód ulubionych postaci? Jak odnaleźć się w rzeczywistości bez oczekiwania na kolejny tom? Jak w ogóle zabrać się za inne książki, kiedy przeczytało się te doskonałe? Wszystkie inne wydają się takie zwykłe... Masz tylko dwa wyjścia - czytasz jeszcze raz od początku albo postanawiasz przeczekać dziada. W końcu głód książkowy kiedyś wygra z kacem i sięgniesz po nową książkę. Może a nuż znowu dokonasz niezwykłego odkrycia?

Ekranizacja zamiast książki?
Dostajesz białej gorączki, ilekroć ktoś, widząc, że czytasz książkę, skomentuje to słowami: "po co to czytasz? przecież nakręcili film". W pierwszym odruchu leci facepalm, którego dźwięk odbija się echem po budynku. Nie jesteś w stanie uwierzyć, że ktoś potrafił zadać takie pytanie. No jakim cudem takie coś w ogóle przeszło komuś przez gardło? Pojąć tego nie potrafisz. Najchętniej wytłumaczyłbyś, ile ten ktoś traci, oglądając tylko filmy, bo przecież nie wszystko udaje się przenieść na ekran. Potem jednak wzbiera w Tobie złość. Masz ochotę tą książką, którą właśnie czytać, go po prostu walnąć. Tylko szacunek do książki powstrzymuje Cię przed tym.


Jeszcze tylko jeden rozdział
Książkoholicy to straszni kłamcy. Ale to jedno kłamstwo, powtarzane każdego dnia, można wybaczyć. A co tam, że na drugi dzień w pracy czy szkole przymyka się oko. Cóż z tego, że ma się ochotę zaszyć gdzieś w kąciku i przyciąć komara. Ważne, że przeczytałeś książkę i czujesz z tego powodu ogromną satysfakcję. No bo któż odłożyłby dokończenie lektury, kiedy tak się rozkręciła, nie?

Czekając na weekend
Nie oszukujmy się, każdy czeka na weekend. Niektórzy po to, by się wyszaleć i odreagować stres w pracy czy szkole. Dla Ciebie weekend nie oznacza piątkowej czy sobotniej imprezy do białego rana. No chyba że za imprezę do białego rana można uznać noc zarwaną przez książkę - w takim razie jesteś królem melanżu! Weekend, to czas, kiedy możesz w końcu zaszyć się z książką i uciec do ulubionego świata. Biada temu, kto zakłóci Twój spokój i Cię stamtąd wyciągnie.


Jak Wam się podobało? Znane sytuacje? ;) Pewnie, że znane! Jak wielu z nich doświadczacie? :) A może dodalibyście coś jeszcze? Zapraszam do komentowania!
Zaczytanego wieczora,


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.