Twórczość Nataszy Sochy do tej pory była mi zupełnie obca. Nie wiedziałam, jakie książki pisze ta autorka, ani tym bardziej, jakie zbierają one recenzje. Po Hormonię sięgałam z zupełnie świeżym, niczym nie zmąconym podejściem. Nie miałam pojęcia, czego mogę spodziewać się po jej lekturze. Nie przypuszczałam jednak, że Natasza Socha tak bezpardonowo porwie mnie w objęcia swojej historii i oczaruje bez reszty.
Kalina ma 45 lat i wraz z dorosłą córką mieszka w domu swojej matki. Całe jej życie było podporządkowane apodyktycznej rodzicielce, przez którą także rozpadło się jej małżeństwo. Kalina ma marzenia, ale boi się je zrealizować. Jeszcze bardziej zaś boi się menopauzy, która majaczy na horyzoncie. Obawia się, że nic już w życiu ją nie czeka.
Punktem zwrotnym staje się pewne osobliwe ogłoszenie w gazecie, dzięki któremu Kalina poznaje dość nietuzinkowego faceta, Kosmę. Ta znajomość staje się zapalnikiem, który uruchamia lawinę zmian. Wkrótce Kalina, zostawiwszy matce jedynie krótki liścik, wyrusza z Kosmą w podróż. Chce zrealizować swoje marzenia i odzyskać wolność.
Hormonia wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Autorka ma lekki, przyjemny styl. Przez powieść po prostu się płynie i trudno się od niej oderwać, bo jest napisana naprawdę ciekawie. To niezwykle pozytywna, ciepła i przepełniona humorem historia o dorastaniu, tym ciekawsza, że tą, która musi dorosnąć, jest kobieta w średnim wieku.
Polubiłam tę powieść głównie za sprawą jej bohaterów. Kiedy poznajemy Kalinę, jest ona bezbarwną, odzianą w beże i brązy nauczycielką z przedpotopową fryzurą na głowie i nudnym życiem bez perspektyw, nad którym wisi widmo nieuchronnie nadciągającej menopauzy. Za sprawą Kosmy Kalina początkowo metodą drobnych kroczków zaczyna wprowadzać zmiany, by wreszcie rzucić się na głęboką wodę. Uzbrojona w listę marzeń, na której znajdują się zarówno rzeczy bardzo prozaiczne, których zawsze zabraniała jej matka, jak i punkty, które przyprawiłyby jej matkę o zawał, wyrusza na spotkanie przygodzie. Jej przemiana oraz proces odkrywania siebie i odzyskiwania wolności skradły moje serce. Jej radość i duma z czynionych postępów niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Podobną sympatię wzbudził we mnie Kosma. Choć o sobie mówi, że miewa okresy melancholii, kiedy zdarza mu się głośno łkać, trudno znaleźć drugą tak pozytywnie zakręconą postać. Jest obdarzony sporym poczuciem humoru, ogromnymi pokładami wiedzy i jeszcze większym sercem. Sama chętnie wybrałabym się z takim facetem w podróż.
W powieści znajdziecie grono barwnych postaci drugoplanowych. Jedne z nich mocno namieszają w życiu Kaliny, inne pomogą jej zrozumieć pewne sprawy. Więcej nie zdradzę, musicie sami je poznać.
Hormonia to cudowna, nieco słodko-gorzka powieść, która jednak potrafi dać pozytywnego kopa. To opowieść o trudnych, a czasem nawet toksycznych relacjach matki z córką. To także porywająca historia o tym, że nigdy nie jest za późno, by coś zmienić. To opowieść o tym, że życie jest po to, by je przeżyć na własnych warunkach, by doświadczać nowych wrażeń i realizować swoje marzenia. To także historia o tym, że kiedy los daje ci cytryny, nie masz innego wyjścia, jak zrobić z nich lemoniadę.
Lekturę polecam wszystkim czytelniczkom, które poszukują powieści lekkiej i jednocześnie z pozytywnym przekazem. Poprawa humoru gwarantowana.
Natasza Socha absolutnie mnie oczarowała. Cieszę się, że moje pierwsze spotkanie z jej powieściami było tak udane, to bardzo dobrze wróży na przyszłość. Za mną już także drugi tom trylogii Matki, czyli córki, o którym opowiem następnym razem.
Do zaczytania,
Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Hormonia"
Autor: Natasza Socha
Seria: Matki, czyli córki – tom I
Wydawnictwo: Pascal
Rok wyd.: 2016
Stron: 352
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 34,90 zł
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Pascal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz