niedziela, 28 maja 2017

Filmowo: Strażnicy Galaktyki vol. 2 (2017)

Pierwsza część Strażników Galaktyki bardzo mi się spodobała. Nietypowa i dosyć przypadkowa drużyna złożona z uciekinierów i łowców nagród podbiła moje serce. W tym tygodniu wreszcie wybrałam się do kina na drugą część tego hitu Marvela. Po sensie mogę śmiało powiedzieć, że zakochałam się w Strażnikach Galaktyki totalnie i w moim osobistym rankingu ulubionych filmów Marvela trafili oni na sam szczyt. Co sprawiło, że zasłużyli sobie u mnie na tak wysokie uznanie?

Baby Groot
Zakochałam się w małym Groocie w chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłam tego przeuroczego szkraba w zwiastunie. To definicja słodkości. Czy można oprzeć się tym wielgachnym, rozbrajającym oczyskom? Ten film warto obejrzeć dla samego Baby Groota, a wiedzieć musicie, że czaruje on od samego początku. Już początkowa scena jego tańca, podczas gdy reszta drużyny walczy z niebezpiecznym, gruboskórnym potworem, była zapowiedzią tego, że ten niewielki stworek skradnie nie tylko moje serce, ale i cały film. Uwielbiam tego trochę nierozgarniętego, ale totalnie kochanego badylka.

Fabuła
Trudno opowiedzieć w kilku zdaniach, o czym są Strażnicy Galaktyki, bo tak wiele wątków pojawia się w filmie. Strażnikom znowu udaje się komuś zaleźć (w zasadzie niechcący) za skórę, powraca Nebula, pojawia się ojciec Quilla, a wraz z nim empatka Mantis, Yondu zaczyna mieć problemy ze podlegającymi mu łowcami nagród, no i oczywiście gdzieś po drodze Strażnicy znowu będą musieli uratować wszechświat przed zagładą, a i to jeszcze nie wszystko. Są brawurowe pościgi, efektowne sceny walki, eksplozje i sceny trzymające w napięciu. Nie ma ani chwili na nudę i te ponad dwie godziny filmu potrafią zlecieć jak z bicza strzelił.

Bohaterowie
Groot zasłużył na osobny punkt, ale reszta postaci też zachwyca. Każdy z bohaterów jest na swój sposób wyjątkowy – zasłuchany w muzyce, przezabawny Quill, kompletnie nieczujący sarkazmu Drax, Rocket – futrzasty twardziel o wrażliwym sercu czy Gamora, która udaje, że uczucia jej nie dotyczą – ale dopiero z połączenia tych wszystkich tak bardzo różnych osobowości powstaje prawdziwie apetyczna mieszanka. Uwielbiam ich wszystkich i każdego z osobna. Strażników Galaktyki vol. 2 cenię także za zupełnie nowe oblicza Yondu i Nebuli.

Muzyka
Pod względem muzycznym obydwie części po prostu wymiatają. W film wkomponowana jest cała masa piosenek z lat 70. i 80., a w mojej ocenie są to jedne z najlepszych dekad dla współczesnej muzyki. Każda z piosenek idealnie dopasowana jest do danych scen w filmie, a kiedy słucha się ich już w domu, nogi same rwą się do tańca.

Humor
Tego w Strażnikach Galaktyki nie brakuje. Interakcje między bohaterami, przezabawne dialogi, komiczne sytuacje – wybuchy śmiechu gwarantowane. Faktem jest, że niektóre z żartów są dosyć niskich lotów, ale twórcom filmu udaje się podać je w takiej formie, że nie ma poczucia zażenowania. Strażnicy Galaktyki to rozrywka w czystej postaci.

Strona wizualna
Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Strażnicy Galaktyki to prawdziwa uczta dla oka. Filmy, których akcja dzieje się w kosmosie, dają ich twórcom ogromne pole do popisu. Różnorodne planety czy światy oraz przeróżne rasy je zamieszkujące – to wszystko potrafi zachwycić pod względem wizualnym. Wyobraźnia twórców filmu nie ma granic.

Więzi rodzinne
Tym, co jeszcze czyni Strażników Galaktyki wyjątkowymi, są więzi rodzinne, choć z pokrewieństwem nie mające nic wspólnego. Choćby nie wiem jak bardzo bohaterowie dokuczali i dogryzali sobie nawzajem, nic nie zniszczy tej więzi, jaka między nimi powstała. To nie jest po prostu grupka ludzi, którym przyświeca wspólny cel. To nie jest nawet paczka przyjaciół. To rodzina. Trochę pokręcona i nieco osobliwa, ale jednak rodzina, której członkowie trzymają się razem, wspierają i są w stanie zrobić dla siebie nawzajem wszystko.

Emocje
Końcówka pierwszej części Strażników Galaktyki była wzruszająca, zaś w drugiej części zakończenie wręcz łamie serce. Powstrzymanie się przed wybuchem płaczu, a tym samym zrujnowaniem sobie makijażu, wymagało ode mnie nie lada wysiłku. Pod tym względem druga część przebija pierwszą. Dzięki tym emocjom cała produkcja mocno zyskała, a po seansie miałam odczucie, że nie tylko obejrzałam film, który dostarczył mi rozrywki, ale także w pewnym stopniu oczyścił mnie duchowo.


Strażnicy Galaktyki vol. 2 mają w sobie wszystko, co dobry film powinien mieć. Ja jestem totalnie zachwycona tym, co zobaczyłam na ekranie. Marvel nieustannie nie zawodzi. Gorąco polecam!
Do zaczytania,




Zdjęcia z filmu oraz plakat pochodzą ze strony filmweb.pl. Gify pochodzą ze strony giphy.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.