czwartek, 30 listopada 2017

Komisarz – Paulina Świst

Kiedy kilka miesięcy temu czytałam Prokuratora, nie przypuszczałam, że tak szybko w księgarniach pojawi się kontynuacja tej powieści. Mimo pewnych drobnych uwag, był to całkiem niezły debiut autorki kryjącej się pod pseudonimem Paulina Świst. Jak na jego tle wypadł niedawno wydany Komisarz?

Zuzannie Kadziewicz do niedawna wydawało się, że ma życie jak z bajki. Ukochany ojciec zapewnił jej dostatnie życie, mogła zatem poświęcić się pracy z dziećmi, nie martwiąc się o zarobki, a pojawienie się na jej drodze Radosława, wprost wymarzonego ideału mężczyzny, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że żyje iście bajkowym życiem. Nie wszystkie bajki jednak kończą się dobrze.
Idealny świat Zuzanny runął, kiedy okazało się, że wyśniony mężczyzna jest policjantem, który wykorzystał jej naiwność, by dotrzeć do jej ojca. Antoni Kadziewicz bowiem tylko na pozór był sprawnym biznesmenem. W rzeczywistości, zmuszony kiepską sytuacją finansową, brał udział w handlu młodymi Ukrainkami sprzedawanymi do domów publicznych.
Jedyną szansą Kadziewicza na złagodzenie kary jest współpraca z prokuratorem Zimnickim. Mężczyzna zgadza się wydać swoich zleceniodawców, ale żąda ochrony dla ukochanej córki. W ten sposób, choć to ostatnia rzecz na jaką ma ochotę, Zuzanna trafia pod opiekę Radka Wyrwy – mężczyzny, który w perfidny sposób złamał jej serce. Co z tego wyniknie?

Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale Komisarz nie spodobał mi się już tak, jak Prokurator. Pierwsza powieść Pauliny Świst okazała się całkiem przyjemną mieszanką kryminału i romansu z odrobiną erotyki, którą udało mi się przeczytać w ekspresowym tempie. Do lektury Komisarza, niestety, czasami musiałam się zmuszać, a przeprawa przez nią wcale nie była lekka, łatwa i przyjemna. Być może nie bez znaczenia jest tutaj pomysł na początek znajomości bohaterów, który mnie odrzucił i od razu totalnie zraził do postaci Radka Wyrwy.
Narracja w książce prowadzona jest naprzemiennie zarówno z punktu widzenia Zuzanny, jak i Radka, dlatego wiemy, co też kryje się w głowie każdego z nich i, niestety, Radek na początku dał się poznać jako kompletny buc. Aż trudno było mi uwierzyć, by mógł tak dobrze grać przed Zuzanną szarmanckiego i oczytanego dżentelmena, podczas gdy naprawdę gardził nią i zachowywał się jak ostatni prostak. Jego praca operacyjna, w której posunął się zdecydowanie za daleko, by omotać Zuzę, to coś obrzydliwego. Owszem, rozumiem pobudki, dla których to zrobił, ale żeby rozkochać w sobie dziewczynę i sypiać z nią, by dobrać się od ciemnych interesów jej ojca? Czysta podłość. Początek książki zdecydowanie nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia.

Podobnie jak w przypadku Prokuratora, okładka Komisarza obiecuje ostry seks, ostry język i ostrą jazdę. Jak te obietnice zostały spełnione tym razem?
Ostrego seksu ponownie próżno tutaj szukać. Jest zaledwie kilka scen erotycznych stanowiących dalekie tło powieści, ale nie nazwałabym ich ostrymi. Przeczytałam kilkanaście powieści erotycznych i powiem szczerze, że sceny opisane w Komisarzu nawet nie stanęłyby obok tych, które zdecydowanie zasługują na miano ostrych w tym gatunku.
Ostry język jest za to aż w nadmiarze. Ja rozumiem, świat gliniarzy i mafiosów nie bawi się w subtelności, tutaj wali się prosto z mostu, nie przebierając w słowach, ale ileż można? Nie jestem święta, potrafię porządnie przekląć, ale i przekleństw można mieć dosyć. Komisarz, niestety, w pewnym momencie zaczął mnie wulgarnością słownictwa męczyć, a wierzcie mi, wiele potrafię znieść w tej materii.
A co z obiecaną ostrą jazdą? No cóż, nie mogę powiedzieć, by była to ostra jazda bez trzymanki. Przyznać muszę, że często miałam wrażenie, że ponownie czytam Prokuratora, tylko z nieco powiększonym zestawem postaci i odrobinę zmienionymi okolicznościami. Czasami też miałam wrażenie, że akcja książki robi się nieco chaotyczna. W pewnym momencie pogubiłam się w układzikach i intrygach – nie ogarniałam, kto, kogo i do czego potrzebuje oraz co chce tym osiągnąć. Myliły mi się postacie i ich motywacje, a rozeznania w tym wszystkim nie ułatwiał fakt, że dwie postacie miały bardzo podobne ksywki – Szary i Siwy (jakby innych kolorów nie było). Gdy wypłynęła ksywka tego drugiego, zwątpiłam w to, co czytam, bo zdążyłam zapomnieć, że wcześniej w książce pojawił się Szary, a nie Siwy.

W Prokuratorze polubiłam głównych bohaterów powieści. Chwaliłam kreacje Kingi i Łukasza oraz chemię, jaka między nimi była. Bohaterów Komisarza polubić jednak nie zdołałam. Radek, jak wcześniej wspomniałam, początkowo nie zrobił na mnie dobrego wrażenia; z czasem moja ocena jego postaci trochę się poprawiła się, nie na tyle jednak, bym mogła go chwalić. Zuzanna też specjalnie nie zyskała moich względów. Początkowo wychuchana panna z dobrego domu zyskała z czasem delikatny pazur, ale jej zmiana nie zrobiła na mnie zbyt mocnego wrażenia. Trudno było mi też uwierzyć w uczucia bohaterów, szczególnie ze strony Zuzanny. Bądź co bądź Radek wykorzystał ją w perfidny sposób, by posadzić jej ojca. Sądzę, że trudno byłoby coś takiego wybaczyć. A budować potem jakąś relację z kimś takim? Niewyobrażalne.

Z przykrością muszę stwierdzić, że nieco zawiodłam się na Komisarzu. Chyba oczekiwałam po tej książce czegoś innego. Nie powiem jednak, że ją odradzam. Jeśli podobał Wam się Prokurator, sięgnijcie po nią i oceńcie sami.


Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Komisarz"
Autor: Paulina Świst
Wydawnictwo: Akurat
Rok wyd.: 2017
Stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 34,90 zł









Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję agencji Business&Culture oraz wydawnictwu Akurat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.