czwartek, 22 marca 2018

Wiosenne czasoumilacze

Nadeszła ta wyczekiwana wiosna, a przynajmniej tak twierdzi kalendarz (śnieg za moim oknem mówi coś zupełnie innego). Jest nadzieja na to, że wkrótce skończą się mrozy, a na zewnątrz pojawią się kolory, których tak brakowało w ciągu ostatnich miesięcy. Nowa pora roku nie oznacza jednak, że porzucę zwykłe rozrywki, jak książki, filmy czy seriale, dlatego też przygotowałam sobie małe zestawienie tego, co chciałabym przeczytać i obejrzeć tej wiosny. Nie będą to same nowości, ale wśród wybranych tytułów znajdzie się także kilka nadchodzących świeżynek.

W tej kategorii stawiam przede wszystkim na to, co zalega na moich półkach i czyni mi wyrzuty, ilekroć na nie spoglądam. Co zatem chciałabym przeczytać tej wiosny?

Tchnienie śniegu i popiołu
Diana Gabaldon
Tę książkę zaczęłam już czytać w lutym, przeczytałam około 1/3 całości i od tamtego czasu leży, bidulka, i czeka na to, bym ją dokończyła. To nie tak, że przerwałam jej lekturę, bo mnie nużyła. Wręcz przeciwnie, ale napływ książek przysłanych mi do zrecenzowania zmusił mnie do tego, by odstawić ją na jakiś czas. Chciałabym tej wiosny ją dokończyć, bo uwielbiam przygody Claire i Jamiego, kocham styl Diany Gabaldon i już zaczynam tęsknić za ulubionymi bohaterami. Trzeba też sobie jakoś wypełnić oczekiwanie na kolejny sezon Outlandera, a czy jest lepszy sposób, by uczynić to lepiej, aniżeli pocieszając się książkowym pierwowzorem? :)

Uczta dla wron
George R.R. Martin
Tej wiosny chciałabym kontynuować swoją przygodę z sagą Pieśni lodu i ognia. Fakt, że jeszcze nie przeczytałam tej serii (i nie zrecenzowałam nadal Nawałnicy mieczy), jest moim wyrzutem sumienia. Ostatni sezon serialu dopiero za rok, trzeba jakoś przetrwać wydłużone oczekiwanie, więc ponownie dobrze je sobie umilić, czytając to, czego się jeszcze nie przeczytało. Chciałabym rozprawić się z tymi tomami, które jeszcze mi zostały, zanim rozpocznie się ostatni sezon serialu, ale najpierw Uczta dla wron. Tej wiosny. Koniecznie. ;)

It Ends With Us
Colleen Hoover
Ta książka czeka na mojej półce od grudnia i tej wiosny chciałabym po nią wreszcie sięgnąć. Co prawda, gdyby ktoś zapytał mnie, czy wiem, o czym w zasadzie jest ta powieść, nie umiałabym mu na to pytanie odpowiedzieć. Nie pamiętam opisu fabuły, ale nawet nie muszę tego wiedzieć czy sprawdzać, bo nie ma znaczenia, o czym ona jest. Będzie co najwyżej większe zaskoczenie, kiedy po nią sięgnę. To Colleen Hoover, a jej powieści czytam w ciemno. I właśnie tę lekturę chciałabym nadrobić tej wiosny.

Służące
Kathryn Stockett
Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Aż musiałam sprawdzić w postach ze stosikami, kiedy kupiłam sobie tę książkę, bo stoi ona na mojej półce naprawdę długo. Wiecie, kiedy ją sobie sprawiłam? We wrześniu 2015 roku! MA-SA-KRA! Kupiłam ją, bo chciałam przekonać się, czy i jak bardzo różni się ona od filmu, którego uwielbiam(!) i widziałam już kilka razy(!!!), i jeszcze się za nią nie zabrałam! Nie rozumiem, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam – przecież lubię powieści historyczne, a tematyka, której dotyka ta książka, jest naprawdę ciekawa. Chciałabym (w końcu) sięgnąć po nią tej wiosny.

Historia pszczół
Maja Lunde
To kolejny z moich wyrzutów sumienia. Może co nieco mniejszy, bo książka kupiona w (hahaha) maju 2016 roku, więc nie czeka, bidulka, na półce aż tyle, co Służące. Problem jednak w tym, że obiecywałam sobie już poprzedniej wiosny, że się za nią zabiorę, no i co? No i, hehehe, nic. :/ To się powinno leczyć, jak słowo daję. Książka, która porusza ważny i ciekawy temat, idealnie wpisuje się w moje czytelnicze zainteresowania i leży nieprzeczytana. No wstyd po prostu. To się musi zmienić. Najlepiej tej wiosny.

Zostawmy już książki, bo z tego postu zrobi się półka wstydu, i przejdźmy do czegoś, co zdecydowanie łatwiej ogarnąć – seriale.

Once Upon a Time
sezon 5 i 6
Ten serial zaczęłam oglądać w grudniu, ale dopiero w lutym, po obejrzeniu pierwszego i połowy drugiego sezonu, wkręciłam się w niego na dobre. Historie baśniowych postaci, które przeniknęły do realnego świata, totalnie mnie oczarowały. W niektórych odcinkach są momenty, które wyglądają jak żywcem wyjęte z animacji Disneya, mam swoje ulubione postacie (uwielbiam Hooka ❤) i pary, którym kibicuję – no po prostu zakochałam się w tym serialu. :)
Gdyby nie fakt, że sześć jego sezonów pojawiło się na Netflixie, pewnie w ogóle bym się za niego nie zabierała, cieszę się zatem, że go odkryłam. Aktualnie zaczęłam sezon piąty i tej wiosny zamierzam obejrzeć wszystko to, co jest dostępne w Netflixie. W Stanach puszczany jest już ostatni, siódmy sezon i mam nadzieję, że nie będzie trzeba długo czekać, by i on pojawił się w polskiej ofercie serwisu.

Seria Niefortunnych Zdarzeń
sezon 2 (premiera 30 marca)
Pierwszy sezon tego serialu całkiem mi się spodobał, miał specyficzny klimat, który przypadł mi do gustu, i wypadał zdecydowanie lepiej, niż film pełnometrażowy z udziałem Jima Carreya, więc z ogromną ochotą obejrzę sezon drugi.
Książek, choćbym chciała, nie przeczytam, bo nie sposób zdobyć je w wersji papierowej, a w wersji e-book dostępne są tylko dwa tomy. O ile mogę zrozumieć wyczerpanie nakładu książek drukowanych, o tyle dostępności jedynie dwóch tomów serii zrozumieć nie jestem w stanie. No jak to możliwe? I czemu dostępne są tylko tomy czwarty i piąty? Nielegalnych PDF-ów ściągać nie zamierzam, więc pozostaje mi serial.

Westworld
sezon 2 (premiera 23 kwietnia)
Ten serial był sporym zaskoczeniem. Pierwszy sezon, który zwodził widzów i rodził coraz więcej pytań z każdym odcinkiem, zakończył się z szokującym przytupem. Rewelacyjna muzyka (uwielbianego przeze mnie Ramina Djawadi, kompozytora muzyki z Gry o tron), zaskakujące zwroty akcji, nietuzinkowi bohaterowie, niebanalna fabuła, naprawdę świetna gra aktorska i niesamowite wrażenia wizualne – już nie mogę doczekać się drugiego sezonu i jestem ogromnie ciekawa, czym teraz twórcy uraczą widzów. Poprzeczka zawieszona jest wysoko.

No i na koniec premiery filmowe wiosny, na które na pewno wybiorę się do kina. Do czterech wymienionych niżej filmów mogłabym dodać jeszcze najnowszy Jurrassic World oraz Love, Simon, ale oba te filmy mają swoje premiery w czerwcu, więc zanim się na nie wybiorę, pewnie nadejdzie już kalendarzowe lato, dlatego w tej kategorii ich nie uwzględniłam, choć obejrzeć zamierzam.

Tomb Raider
premiera 6 kwietnia
Zupełnie nowy film z Larą Croft bazuje na odsłonie gry z 2013 roku. Grałam w tę grę, udało mi się ją skończyć i jestem bardzo ciekawa, jak też będzie wyglądał film na jej podstawie i, przede wszystkim, jak w tej roli poradzi sobie Alicia Vikander. W zwiastunach filmu znalazło się kilka scen rodem z gry, więc tym bardziej mam ochotę go obejrzeć.
Tak na marginesie, mnie osobiście wizualnie bardziej odpowiada taka Lara, aniżeli jej wcześniejsze oblicze z nienaturalnie napompowanymi ustami i biustem. Nowe oblicze tej postaci, czy to w grze, czy jako Alicia Viander, wygląda bardziej naturalnie.

Avengers: Wojna bez granic
premiera 26 kwietnia
Film, na który czekam z niecierpliwością od chwili, kiedy tylko zapowiedziano jego postanie. Każdy zwiastun wywołał u mnie ciarki. Tyle różnych wcześniejszych filmów o tak wielu różnych bohaterach prowadzi do tego jednego widowiska, że to po prostu musi być niesamowitego. Nie ma innej opcji. To zdecydowanie najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera filmowa tego roku. Mam nadzieję, że dosyć szybko uda mi się wybrać do kina. Nie mogę się już doczekać!

Deadpool 2
premiera 18 maja
Dopiero jakieś dwa miesiące temu udało mi się wreszcie obejrzeć pierwszą część Deadpoola. Seansowi towarzyszyły opadanie szczęki ze zdziwienia i głośne wybuchy śmiechu. To był bardzo specyficzny film, pełen akcji i humoru, miejscami też tego czarnego. Jako że postanowiłam oglądać wszystkie kinowe produkcje Marvela, nie ma innej opcji, muszę obejrzeć drugą część Deadpoola. I bardzo chcę. :D 

Han Solo: Gwiezdne wojny – historie
premiera 25 maja
Obejrzałam wszystkie części Gwiezdnych wojen, od Mrocznego widma poprzez Nową nadzieję do Ostatniego Jedi, obejrzałam Łotra 1, więc naturalną konsekwencją tego jest to, że obejrzę Hana Solo. Nie powiem, że nie mam pewnych obaw co do tego filmu, bo mam. Swoje podejście do niego nazwałabym umiarkowanym optymizmem. Fajnie będzie obejrzeć kolejny film z uniwersum Gwiezdnych wojen, ale jest pewien niepokój o to, czy nie okaże się on klapą. Na pewno nie zawiodą mnie efekty, tego jestem niemal pewna, obawiam się za to gry aktorskiej Aldena Ehrenreicha. Nie da się ukryć, że Harrison Ford stworzył niezapomnianą kreację Hana Solo i udźwignąć ciężar osobowości postaci przez niego zagranej może być ciężko. Samego Ehrenreicha widziałam dotąd tylko w Pięknych istotach, gdzie raczej nie powalił mnie na kolana talentem aktorskim. Zagrał drewnianie, mówiąc wprost. Mam nadzieję, że jednak wykrzesa z siebie więcej jako Han Solo. Oby Moc była z nim.
***
Tak właśnie wyglądają moje plany na wiosenne zaczytanie i oglądanie. Czy uda mi się je zrealizować? Mam nadzieję, choć różnie bywa w moim przypadku z takimi planami. Najtrudniej będzie pewnie zrealizować je w kwestii książek, ale bądźmy dobrej myśli. Optymizm to podstawa. :)
A Wy macie w planach na wiosnę jakieś konkretne tytuły, czy to książkowe, czy filmowe? :)


źródło plakatów filmowych i serialowych: filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.