Dawno nie czytałam powieści z gatunku paranormal romance. Wampiry, wilkołaki, anioły, pogromcy demonów, czarownice - napisano mnóstwo książek, w których przewijają się te nadnaturalne istoty. A kosmici? Poza Intruzem Stephenie Meyer, nie przypominam sobie, bym czytała książkę, w której znajdę pozaziemskie formy życia. O tę niewykorzystaną tematykę Jennifer L. Armentrout oparła swoją powieść i tak oto powstał Obsydian.
17-letnia Katy przeprowadza się wraz z matką z Florydy do niewielkiej mieściny w Zachodniej Wirginii. W bezpośrednim sąsiedztwie nowego domu Katy mieszka dwójka nastolatków. To rodzeństwo, Dee i Daemon Black - ona jak z obrazka, on nieziemsko przystojny, obydwoje mają hipnotyzujące, niezwykle zielone oczy. Dee jest zachwycona nową sąsiadką i marzy o tym, by się z nią zaprzyjaźnić. Daemon jest jest przeciwieństwem i wyraźnie daje Katy odczuć, że ma się trzymać od nich z daleka. Każda rozmowa z nim jest frustrująca, ale jednocześnie jest w tym chłopaku coś, co fascynuje Katy, mimo iż trudno jej się do tego przyznać. Kiedy Daemon ratuje Katy i dosłownie zamraża czas, ich życie nieodwracalnie się zmieni. Grożące im niebezpieczeństwo zmusza dziewczynę do przyjęcia ochrony Daemona, a to oznacza trzymanie się blisko niego. Tylko jak znieść ochronę kogoś, kogo samemu chciałoby się zabić?
Jeszcze zanim sięgnęłam po Obsydian, słyszałam, iż można znaleźć w nim spore podobieństwo do Zmierzchu. Rzeczywiście, mogłabym wyliczać te rzeczy, które przypominają powieść Stephenie Meyer - przeprowadzka do małego miasteczka; bohaterka, która nie docenia swojej urody; bohater, który nie chce mieć z nią nic wspólnego; przygotowania na szkolny bal, po których ktoś zagraża bohaterce; rozpędzony samochód, który przyniósłby bohaterce śmierć, gdyby nie bohater. Mimo tych podobieństw, Obsydian jest jednak bardzo różny od Zmierzchu. Mało tego, Jennifer Armentrout daje Zmierzchowi prztyczka w nos.
Katy jest blogerką, a na swoim blogu recenzuje książki. Jest to ze strony autorki spory ukłon w stronę blogerów, o czym świadczą również podziękowania za rozsławienie książki, kierowane w ich stronę. Obsydian powstał na fali wszelkich powieści z gatunku paranormal romance, co również jest widoczne w powieści. Kiedy Katy zaczyna mieć podejrzenia co do tego, co ukrywa Daemon, ten zarzuca jej, iż naczytała się książek. Kiedy natomiast prawda o nim wychodzi na jaw, dziewczyna akceptuje jego naturę, obawiając się jedynie o to, by Daemon nie błyszczał. Taki przytyk do Edwarda był bardzo zabawny. Podziwiam, iż autorka potrafiła w tak humorystyczny sposób puścić do czytelnika oczko.
Nie wiem, czy nie stanę się przez to ciągłe porównywanie nudna, bo znowu muszę to zrobić, ale stwierdzić muszę, iż Obsydian wygrywa ze Zmierzchem w kategorii bohaterów. Katy i Daemon nie są parą, która w pewnym momencie książki wyznaje sobie uczucia, a potem jest tylko coraz bardziej słodko. Katy i Daemon to bohaterowie, którzy ciągle się ze sobą ścierają. Cięty język, złośliwe uwagi, słowne potyczki. Dziewczyna często uzewnętrznia swój gniew, a określenia typu "palant" czy "dupek" nieraz padają z jej ust. Między bohaterami rośnie napięcie, a nienawiść od miłości dzieli cienka granica. Nie od dziś przecież wiadomo, że kto się czubi, ten się lubi.
Pomyśleć by można, że powieść fantastyczna o nastolatkach i kosmitach nie może poruszyć głębszych tematów. Otóż może. Poprzez to, jak ludzie traktują Daemona i Dee, jak surowe zasady ich obowiązują, autorka porusza kwestię dyskryminacji rasowej. Zachwyt i zazdrość o piękną powierzchowność obcych to z kolei dobry pretekst, by przypomnieć, że nie jest ona tym, co liczy się w życiu najbardziej.
"Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu. (...) Ci, którzy chwalą się swoim pięknem, co z tego mają? Ich piękno jest ulotne. To tylko skorupa, skrywająca ciemność i pustkę."
Jennifer Armentrout stworzyła bardzo ciekawych bohaterów. Pełnych pasji, lojalnych, wiernych przyjaciołom oraz bliskim i gotowych poświęcić dla nich życie. Bardzo ich polubiłam i jestem niezwykle ciekawa, jak dalej potoczą się ich losy. Obcy w Obsydianie zyskują nowe, bardzo ciekawe oblicze. Ich zdolności, charaktery, walka o przetrwanie - wszystko jest przemyślane i świeże. Interesująca historia oraz nieszablonowe postacie sprawiają, iż powieść tę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Wręcz się ją pochłania.
Autorka wzbogaciła swoją książkę o dodatek. Pewne rozdziały powieści zostały w nim ukazane z perspektywy Daemona. Bardzo lubię tego typu zabiegi, uwielbiam poznawać w powieściach punkt widzenia drugiej strony, więc jest to dla miła niespodzianka. W dodatku znaleźć można również zapowiedź kolejnej części serii, jaką jest Onyks.
Obsydian to nie tylko treść. To także zachwycająca okładka z hipnotyzującymi oczami przystojnego modela. Zielony, kosmiczny grzbiet sprawia, iż na półce książka prezentuje się naprawdę ślicznie.
Moja ocena: 8/10
A Wy, czytaliście już Obsydian? Jakie macie wrażenia? Zapraszam, jak zawsze, to komentowania.
Szczegółowe informacje:
Tytuł: "Obsydian"
Autor: Jennifer L. Armentrout
Tytuł oryginalny: "Obsidian"
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Seria: Lux - tom 1
Wydawnictwo: Filia
Rok wyd.: 2014
Stron: 448
Oprawa: miękka
Cena okładkowa: 39,90 zł